Menu / szukaj

W-F z panią Gosią

Wiktoria B. (klasa 8 c)

[ pod ostrzałem ] historia bramkarki

…nieważne na jakim etapie jesteś ważne,
żeby grać z głową i sercem.

Pokochałam ten sport, bo od małego dziecka grałam na bramce.
Nie lubię piłki ręcznej, a wręcz przeciwnie ja ją kocham.
Satysfakcja jest taka, że gdy byłam na boisku to wiedziałam,
że muszę dać z siebie wszystko, razem z drużyną,
która była jak rodzina.

Gdy się gra czuje się euforię, która rozpiera w sobie
ducha i chęć do dalszej gry. Niebezpieczeństwa są różne,
dlatego bo nie wiadomo kiedy przeciwnik rzuci,
można dostać kontuzji od razu po pierwszym meczu,
a nawet na rozgrzewce.

Gdy się stoi na bramce i gdy jest rzut karny
wszystko się tłumi, nie wiadomo co się robi, ale gdy
się wyciszamy to wiemy kiedy wyjść do piłki.

Jak pierwszy raz zagrałam w ręczną wiedziałam, że
chcę iść w ten sport, bo dawał mi dużo.
Dzięki niemu nauczyłam się wielu rzeczy.
Gdy się gra w różne sporty to najlepiej wszystkie
problemy zostawić na trybunach, a grać z sercem i
głową. Nieważne na jakim etapie jesteś ważne,
żeby grać z głową i sercem, a zarazem z rodziną
którą jest twoja drużyna.

Jak skończyłam przedszkole, poszłam do szkoły i
gdy pierwszy raz zagraliśmy w piłkę wiedziałam, że
sport będzie moim życiem. Rodzina mnie wspierała
w tym co kochałam i kocham dalej.
Jak poszłam do gimnazjum sportowego miałam
ciężko: wstawanie o 6, czasami o 5.
Ale dawałam radę, jeździłam na mecze, na ligi.
Graliśmy z dobrymi przeciwnikami od, których
uczyliśmy się więcej, żeby być lepszym.
Gdy trenowałam z drużyną wiedziałam, że moja
drużyna to moja druga rodzina, z którą poszłam
dalej aż do 3 gimnazjum.

Przegrywaliśmy, potem wygrywaliśmy, ale
najbardziej wspaniały czas spędziłam gdy grałam
z drużyną, która była dla mnie wszystkim gdy
grałam z nimi.